wtorek, 16 lutego 2016

cztery sprawy karne w toku - Magdalena nie poddaje się

Magdalena jak każdy człowiek ma lepsze i gorsze dni. 
Przecież sądy, alimenty i sprawy karne to nie wszystko w życiu. Są wspaniałe dzieci, zajmująca praca, a ostatnio niestety także kłopoty zdrowotne i częste wizyty u dentysty. 

Dziś jednak przyszło kolejne sądowe pismo, więc Magda siadła i hurtem napisała cztery wnioski:

trzy do sądów i jeden do zakładu karnego, wszystkie o podobnej treści:


WNIOSEK O PRZESŁANIE INFORMACJI
O OPUSZCZENIU PRZEZ SKAZANEGO ZAKŁADU KARNEGO
W odpowiedzi na pisma z 13.01.2016 o odwołaniu warunkowego przedterminowego zwolnienia i wezwaniu skazanego K.B. do Aresztu Śledczego w B. na dzień 28.01.2016 do odbycia reszty kary na podstawie art. 168a par.2 kkw wnoszę o informowanie mnie na wyżej podany adres o opuszczeniu przez skazanego zakładu karnego, w szczególności o jego zwolnieniu po odbyciu kary, ucieczce, przepustce, przerwie w wykonywaniu kary lub warunkowym zwolnieniu, a także o zezwoleniu na odbycie kary w systemie dozoru elektronicznego.
Nadal bowiem nie wiadomo, czy ojciec roku stawił się w ogóle na wezwanie do więzienia. Żaden sąd ani urząd sam z siebie nie wyśle takiej informacji.
Jest to jeszcze jeden z "minusów" które boleśnie odczuwają dzieci i rodzice dzieci nieotrzymujących świadczeń z funduszu alimentacyjnego. Taki rodzic jak Magdalena ma właściwie trzy wyjścia:
1. jeśli ma pieniądze w nadmiarze może wynająć prawnika, by ten zadbała o interesy klienta i działał w jego imieniu. Koszt najprostszych usług prawniczych - takich jak np. telefon do sądu i monitorowanie przebiegu spraw i dokumentów to ok. 100 zł. Ma to sens gdy chodzi o duże pieniądze, dłużnik ma majątek i da się te pieniądze uzyskać. 
Magdalena ma takie informacje z racji pracy w korporacji. Takie stawki za najprostsze prawnicze usługi obowiązują w dużych miastach. 
2. może sobie zupełnie odpuścić ten temat, znaleźć nowego życiowego partnera a byłemu i alimentom należnym dzieciom odpuścić. Tak, tylko że wtedy oboje rodzice łamią prawo - jeden gdy alimentów nie płaci, i drugi z rodziców, który nie dba o zabezpieczenie interesów finansowych małoletnich. W przyszłości bowiem dziecko ma prawo wystąpić z pozwem do tego z rodziców, które zaniedbało / zaniechało działań w jego imieniu i naraziło je na straty finansowe.
3. może działać samodzielnie - jako przedstawiciel ustawowy małoletniego - czyli jako adwokat / prawnik swojego dziecka. Tak, tak jest najtaniej - nie płacimy za drogą obsługę prawną. W sytuacji takiej jak Magdaleny i jej dzieci - gdy od ponad trzech lat nie ma żadnych alimentów - narażanie się na wysokie koszty prawne byłoby szaleństwem. Magdalena wiele się nauczyła, dzięki temu poznała osoby ze Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci - i może działać skutecznie nie tylko w sprawach swoich dzieci, ale także w obrnie praw miliona polskich dzieci, które nie otrzymują żadnych alimentów. 
Dużym minusem takiej sytuacji - o którym rzadko kto wspomina - są skutki faktyczne dla dzieci. Dzieci pozbawiona jednego z rodziców (który odszedł i nie utrzymuje kontaktów), w międzyczasie niejako "tracą" drugiego rodzica. 
Magdalena i inni samodzielni rodzice, zmuszeni przez system prawny i obowiązujące przepisy, chcąc zabezpieczyć interesy prawne i finansowe dzieci - poświęcają na to mnóstwo czasu i energii. Do każdego urzędu, komornika, MOPSu, policji, prokuratury, sądów rodzinnych, karnych, wykonawczych, penitencjarnych - trzeba napisać wniosek. Jak nie wniosek to pismo z zapytaniem. Mało które informacje są udzielane telefoniczne czy mailem. 
Żeby działać dobrze i skutecznie, trzeba najpierw poczytać odpowiednie przepisy, ustawy, paragrafy. Potrzeba komputera z dostępem do internetu (finanse) i mnóstwo czasu. Magdalenie zajęło to kilka lat - każda sprawa sądowa była inna, każdy sędzia w odmienny sposób podchodzi do przestępstwa niealimentacji czy kwestii zasądzania alimentów od dziadka. Kuriozalny wyrok po 70 zł alimentów na każde z dzieci jest tego najlepszym dowodem. Ile trzeba siły, wiary i determinacji, ile chodzenia po znajomych lub darmowych prawnikach, pisania do Rzecznika Praw Dziecka - aby w apelacji uzyskać 200% podwyżki ? :) 
Który człowiek stając się rodzicem - razem ze szkołą rodzenia - przechodzi także szkolenie z prawa rodzinnego, alimentacyjnego i karnego ??? Magdalena nie zna nikogo takiego. Widać to po pytaniach o najbardziej podstawowe rzeczy na różnych forach i grupach FB. 
Najpierw trzeba podjąć bardzo trudną decyzję o rozstaniu z ojcem swoich dzieci. Zdobyć się na odwagę samodzielnego życia w pojedynkę z łatką "samotnej Matki".
Potem długa i trudna droga sądowa - sprawy rozwodowe i alimentacyjne nie należą do najprzyjemniejszych.
I gdy zapadnie wyrok - wielka radość i satysfakcja, i ulga, że oto początek nowego rozdziału w życiu. A potem - BACH. Zycie daje prztyczka w nos, a raczej porządnego kopniaka w tyłek. Szybko okazuje się bowiem, że wyrok sądowy to tylko nic nie znaczący papierek z orzełkiem. Nawet kolekcja siedmiu czy dziesięciu takich papierków z orzełkiem nie zmienia naszego położenia. 
Plany na nowy rozdział w życiu, chęć zapomnienia o koszmarach z przeszłości - wszystko bierze w łeb. Zamiast zająć się sobą, rozwojem, budowaniem nowego, spokojnego, szczęśliwego życia Magdalena od kilku lat czuje się tak, jakby nadal była w tym chorym związku, z tym człowiekiem, z którym nie chciała być ani minuty dłużej. To miała być przeszłość, ale ta przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. Przypomina się z każdym kontaktem z Komornikiem - "tak, egzekucja nadal bezskuteczna, wyślemy zapytanie do ZUS"... z każdym kolejnym sądowym wyrokiem - który nijak nie jest respektowany przez osobę skazaną, a dwóch kuratorów sądowych to za mało by coś zmienić....
Magdalena próbowała ułożyć sobie życie na nowo, z nowym partnerem. Jednak jak dotąd żadna z tych znajomości nie przerodziła się w nic bardziej sensownego.  
Dzieci przez ten czas zdążyły już niemal skończyć szkołę podstawową. Gdy idą razem na spacer, Magdalena jest najniższa z całej trojki. Odkryła to niedawno, pełna zdumienia i niedowierzania. Skrycie także dumna - z tak mądrych, dzielnych, wspaniałych dzieci - i z siebie - bo przecież widać gołym okiem, że zrobiła kawał dobrej roboty. To już niemal pięć lat, gdy sama dba o swoje dzieci - sport, taniec, sztuka, zwierzątka - to ich pasje. 
I chyba tylko miłość do dzieci sprawia, że Magdalena się nie poddaje i działa dalej. 

A działać trzeba - bo jest ponad 8 miliardów długu do odzyskania od dłużników alimentacyjnych.

piszą o tym gazety 

w grudniu 2015 
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,19338354,milion-polskich-dzieci-pozbawionych-alimentow.html#TRrelSST

a w lutym 2016 
http://wyborcza.biz/biznes/1,147752,19633695,260-tys-rodzicow-jest-winne-budzetowi-ponad-8-mld-zl-za-alimenty.html?disableRedirects=true








1 komentarz:

  1. Droga Magdaleno, rozumiem wszystkie Twoje rozterki, każdy trud włożony w utrzymanie rodziny. Moje zarobki starczają zaledwie na ubogie przetrwanie do końca miesiąca...Życie samotnych mam spoza kryterium to też głód i brak pieniędzy na odzież, leki itd. Bieda to też wstyd gdy wszyscy w przedszkolu mogą, a my nie, bo nie ma na to środków �� Chciałabym by czytelnicy o tym wiedzieli, bo krzywda dziecka jest nie do wybaczenia...Na alimenty czekamy od czterech lat. Nadal nie mamy wyroku.Sąd stałe przychyla Sue do wniosków pozwanego, a ja grzecznie czekam. Już wiem,że jak nie ma mojej sędzi- czekamy kolejne pół roku... Zabezpieczenie niepłacone. Komornik dalej próbuje,ale rezultatów brak. Ja nie wiem co trzyma mnie przy życiu... Lęk przed utratą dzieci?...

    Podziwiam Cię i życzę powodzenia w walce o byt dzieci!

    Kornelia

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są mile widziane :)
Cenię konstruktywną krytykę. Nie lubię spamu.
Będę więc kasować komentarze, które są:
obraźliwe,
niezwiązane z tematem wpisu,
napisane jedynie po to, by zareklamować jakąś stronę.