wtorek, 19 listopada 2013

Lepiej się rozstać czy tkwić w związku z alkoholikiem ?



Kiedyś odpowiedziałabym jednoznacznie – rozstać się, dla dobra dzieci, aby nie wychowywały się w rodzinie dysfunkcyjnej, alkoholowej, z syndromem DDA. 
Ale czy wychowując dzieci w rodzinie niepełnej, tylko z jednym rodzicem, nie spadamy przysłowiowo " z deszczu po rynnę "?

Znam pewne starsze małżeństwo. On, ponad sześćdziesięcioletni mężczyzna - od ponad 40 lat alkoholik, przez wiele lat pił na umór, a ona ciężko pracowała, aby dzieci miały co jeść. Nigdy się nie rozwiedli, gdyż na wsi picie to norma, a rozwód jest rzeczą nie do pomyślenia, bo co by ludzie powiedzieli. Ich syn powielił schemat, także ma problem alkoholowy, troje wnucząt przez całe dzieciństwo często nie dojadało, gdy rodzice pijani włóczyli się po wsi.  Mijały lata, okazało się, że starszy pan ma guza, nowotwór, lekarze cudem go odratowali, chemioterapia.  

Teraz już oczywiście tak nie pije, i trwa rodzinna sielanka. Właśnie hucznie obchodzili imieniny starszej pani, zjechała całą rodzinka. Syn z żoną, córka z drugim mężem.   
Syn wyniszczony alkoholem, już sam po czterdziestce, też już tyle nie pije co za młodu, skończyła się brawurowa jazda po pijaku zepsutym traktorem na dwóch bocznych kołach przez pół wsi. 
Teraz wszyscy się cieszą, że są razem, że przetrwali jako rodzina. 
Nieważne, że dzieci i wnuki mają syndrom DDA.  

Panuje w naszym kraju przekonanie, że mężczyzna 
„choćby pił i bił, najważniejsze byle by był”.  
Wiele kobiet zmuszonych jest tkwić w tego typu związkach, wszyscy dookoła im współczują, szkoda biednych dzieci. 
Inne pozostają w takich związkach, bo same nie potrafią funkcjonować w społeczeństwie.

 Jeśli kobieta zdobędzie się na odwagę i odejdzie, 
zdecyduje się na samodzielne wychowywanie dzieci w spokoju, 
bez przemocy i alkoholu na początku być może usłyszy zapewnienia o pomocy. 



Może nawet przejdzie terapię psychologiczną.
 Potem jednakże  zostaje z dziećmi i problemami całkowicie sama.  
Bez pieniędzy, bez pomocy, bez wsparcia.
 Wiem doskonale o czym piszę
Takim przykładem z dużego miasta jest Magdalena.
Z jednej pensji musi utrzymać siebie i dwoje dzieci.

Były partner alimentów nie płaci od ponad roku i płacić nie zamierza –
 woli iść do więzienia niż dać cokolwiek własnym dzieciom,
komornik, sąd, kurator –nikt  nic nie może zrobić.
Fundusz Alimentacyjny nie przysługuje.

 Karne wyroki sądowe to bezwartościowe i nie mające żadnego znaczenia dokumenty. 

Nie warto było o nie walczyć.  Jest zdana z dziećmi tylko na siebie. 
Od rodziny słyszy słowa, że „trzeba było chłopa w domu trzymać, żeby pieniądze do domu przynosił i zapier… na dzieci”.
To , że przepijał prawie całą wypłatę i żyła z dziećmi w nienormalnej sytuacji nie ma znaczenia. 
 Co by nie zrobiła, to źle.  
 I tylko świadomość, że w jej domu, w jej łóżku nie śpi już pijany, śmierdzący wódą, 
ordynarny i całkowicie duchowo obcy człowiek, że jej dzieci mają spokoje, bezpieczne dzieciństwo utwierdza ją w przekonaniu, że warto było, że dobrze zrobiła.

Jest ciężko. Jest biednie. Ale ona nie potrafiła dłużej tak żyć.

Czy Magdalena powinna była zostać z ojcem dzieci ze względów finansowych, mimo jego alkoholizmu? 

Czy też dobrze zrobiła odchodząc, ale narażając swoją rodzinę na biedę?



wtorek, 12 listopada 2013

wizyta na komendzie policji z art. 209 K.K. - czwarta sprawa karna?

Kilka tygodni temu zmęczona i zdesperowana bezczynnością komornika, kuratora i pustką na moim koncie napisałam listy do Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz do Prokuratury Generalnej. Z tej ostatniej odesłano moje dokumenty do prokuratury rejonowej, gdzie wszczęto procedurę z art. 209 Kodeksu Karnego przeciwko ojcu moich dzieci - czyli za niepłacenie alimentów.

Nie wiem czy słusznie, nie jestem przecież prawnikiem i takiej sytuacji jeszcze nie miałam.

Ostatni wyrok karny uprawomocnił się bowiem w październiku 2012 roku, od tamtej pory biegnie dwuletni okres zawieszenia kary - tzw. okres próby - czyli biegnie on do października 2014 roku.
Jednak już od momentu uprawomocnienia się wyroku karnego z nakazem zapłaty alimentów bieżących i spłaty zaległych skończyły się jakiekolwiek wpłaty alimentów od ojca dla dzieci.

Dziś miałam "przyjemność" po raz czwarty składać zeznania na komendzie policji zeznania w tej właśnie sprawie. Policjantka była miła i rzeczowa, choć od razu uświadomiła mi, że policja to nie komornik, i po złożeniu zeznań to na pewno nie wpłyną żadne alimenty, a tym bardziej jak ojciec zostanie wsadzony do więzienia.

Komornik też nie jest od tego, żeby kogoś posyłać do pracy, tylko od egzekucji z majątku lub z wynagrodzenia - jeśli tego nie ma, to jego działania nie mają najmniejszego sensu.
W każdym razie teraz muszę spokojnie czekać, pani skserowała moje dokumenty, zaświadczenia o tym, że ojciec dzieci nic od roku nie płaci, ile ja zarabiam, jaką mam sytuację z dziećmi.
Następnie policja zwróci się bezpośrednio także do komornika, kuratora, gminy w celu potwierdzenia tych informacji i dopiero komplet dokumentów ma być przekazany do prokuratury.

Tam zostanie podjęta decyzja, czy wszcząć sądowe postępowanie karne z art. 209 KK.

Sądzę, że potrwa to jeszcze kilka tygodni. W tej chwili nadal nie wiem, dlaczego ojciec moich dzieci jest nadal na wolności, czy zamieniono mu karę więzienia na dozór elektroniczny ?

Za co ja i dzieci w tym czasie mamy żyć, z czego płacić rosnące rachunki - to nikogo nie interesuje...

czwartek, 7 listopada 2013

W Polsce rządzi dłużnik alimentacyjny, on ma głoś, on stanowi prawo - i już



Magdalena wykorzystała już wszystkie możliwe środki prawne dostępne w Polsce: 
 składała wnioski o aktywizację zawodową dłużnika, 
komornik niczego nie wyegzekwował, prokuratura prowadziła postępowania, 
 Sąd Karny wydał trzy karne wyroki nakazowe. 
Dłużnik nic sobie z tego nie robi. Woli iść do więzienia niż płacić alimenty swoim dzieciom. 
Tak postanowił i tak robi. To dłużnik stanowi tu prawo, to dłużnik tu rządzi.   
W obecnym systemie prawnym od niego żadnych pieniędzy nie da się  uzyskać.   

Magdalena jest „pod ścianą” – dobrnęła do miejsca, 
gdzie od wielu lat zgodnie z obowiązującym prawem, działa wg tych samych procedur,
  a efekt jest żaden.  Tylko co z tego, że będzie miała w segregatorze czwarty nakazowy wyrok Sądu Karnego, skoro zadłużenie alimentacyjne przekroczyło 40 000 zł i stale rośnie ? 
 Czy tym wyrokiem ma zapłacić rachunki za mieszkanie, prąd, gaz ?   
Co ma powiedzieć dzieciom, kiedy pytają o nowe buty na zimę 
czy wyjazd na szkolną wycieczkę?

 Problem w tym, że nie ma nas w statystykach, tak jak gdybyśmy nie istnieli. 

 Trzeba podzielić dłużników alimentacyjnych na dwie, całkowicie odrębne kategorie:

1.     DŁUŻNIKÓW ALIMENTACYJNYCH WOBEC DZIECI – czyli tych, którzy nie płacą alimentów swoim dzieciom, a one nie uzyskują świadczeń z funduszu alimentacyjnego, gdyż dochód rodziny przekracza ustawowe kryterium 725 zł na osobę w rodzinie

2.     DŁUŻNIKÓW ALIMENTACYJNYCH WOBEC FUNDUSZU ALIMENTACYJNEGO – czyli tych, którzy muszą spłacić zadłużenie wobec państwa, gdyż oni nie płacili alimentów dzieciom, ale ich dzieci uzyskały alimenty z funduszu alimentacyjnego.



Wielu z nas, rodziców dzieci nie otrzymujących wsparcia w postaci funduszu alimentacyjnego, jest zbyt zajętych wychowywaniem dzieci, zarabianiem pieniędzy na kilku etatach, aby utrzymać rodzinę i nie ma czasu na pisanie listów. Tracą na tym pozostawione same sobie dzieci, a zyskują bezkarni dłużnicy, którzy latami nie regulują swoich zobowiązań. 
Nawet gdy dochód na osobę w rodzinie przekracza ustalone w 2007 roku kryterium dochodowe i wynosi np. około 900 zł na osobę, to nie oznacza przecież, że ta rodzina, te dzieci żyją w luksusie, że wszystkie ich potrzeby są zaspokojone. Mimo przekroczenia tego kryterium dochodowego dzieciom Magdaleny Sąd Rodzinny przyznał alimenty od dziadka ojczystego, gdyż uznał, że dzieci znajdują się  w niedostatku, gdyż pensja nie wystarcza na zaspokojenie potrzeb rodziny.   

Uzasadnienie wyroku z 2012 r., zasądzającego alimenty od dziadka ojczystego: „Niewątpliwie potrzeby małoletnich są znaczne, a nakłady finansowe ze strony matki małoletnich bez regularnej i pełnej wpłaty alimentów ze strony ojca małoletnich nie są wystarczające na zaspokojenie wszystkich niezbędnych potrzeb małoletnich Usprawiedliwione jest zatem, aby chociaż częściowo, adekwatnie do swoich możliwości finansowych, pozwany został zobowiązany do łożenia odpowiednich kwot pieniężnych na zaspokojenie potrzeb wnuków.”

Takie samo stanowisko w kwestii niedostatku naszej rodziny zajęła sędzia w uzasadnieniu wyroku w lipcu 2012 r.: „W konsekwencji Sąd przyjął, iż zachowanie oskarżonego, który nie łożył na utrzymanie dzieci, przy uwzględnieniu zarobków matki dzieci, które musiały wystarczyć na utrzymanie trzyosobowej rodziny, w tym dwójki dzieci w wieku szkolnym, skutkowało narażeniem dzieci na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych.”
Na dziś jedynym rozwiązaniem  jest ukaranie dłużnika
 karą pozbawienia wolności w zakładzie karnym. 
Jak już wyjdzie cała procedura zacznie się od początku –
 i tak bez końca, bez żadnej nadziei na uzyskanie jakichkolwiek pieniędzy dla dzieci.