sobota, 27 grudnia 2014

POCZĄTEK BABSKIEJ REWOLUCJI ???

Magdalena po tegorocznych świętach postanowiła zakończyć etap walki, zacząć żyć normalnie, poszukać sobie wreszcie miłego, kochającego faceta, poukładać życie, zapomnieć o sądach, wyrokach, kuratorach. Koniec koszmaru.

Pomyślała, że skoro te wszystkie pisma, słane do posłów, ministerstw i przeróżnych urzędów nic nie dały to chyba czas sobie odpuścić, bo szkoda życia na walkę z wiatrakami.

I wtedy o poranku na stronie FB pojawiły się artykuły udostępnione przez Agnieszkę Graff samotni-rodzice-zaczynaja-walke-o-nowe-prawo

- i to było to !!! , to znaczy, że niestety takich rodzin - matek i dzieci jak Magdalena, wyrzuconych poza nawias statystyk - jest dużo więcej.

 I te matki i dzieci tez mają dość - dość upokorzeń, bezsilności, bezsensownej walki o swoje prawa i pieniądze dla swoich dzieci!!! 

i aż cisną się na usta przykre słowa:
W tym kraju pieniądze są dla wszystkich: dla rolników, górników, emerytów, byłych UB'ków, nauczycieli itd, itp. Nawet dla "dzieciorobów". Tak, tak, wiem, niektórzy się obrażą, mamy niski przyrost naturalny, więc każde dziecko na wagę złota. 
Ale wierzcie mi, gorzka to pigułka, gdy polskie państwo pomaga rodzinom z trojgiem i więcej ! dzieci niezależnie od dochodu !, a samotnym matkom z dwojgiem dzieci, gdy te dzieci nie uzyskują alimentów od ojca - to już figa z makiem się należy...

Magdalena czytała prze świętami, jak politycy cieszyli się, że w 100 dni tyle ustaw prorodzinnych uchwalono, 

pan prezydent podpisał kartę dużych rodzin niezależnie od dochodu, oby było troje dzieci, będą różne zniżki... bezrobotne kobiety w ciąży po urodzeniu przez rok będą dostawać po 1000 zł na dziecko... 

- żadna z tych rewelacji nie dotyczy dzieci spoza kryterium. 

One dla naszych polityków nie są pełnoprawnymi obywatelami !!!

im nie należy się żadna prawna faktyczna ochrona

istniejące przepisy to jawna kpina 

są martwe i niewykonalne - a ta historia jest tego najlepszym dowodem

dług ojca wobec dzieci przekracza "tylko" 55 000 zł, 

cztery karne wyroki, dwa pobyty w więzieniu  

 I CO DALEJ ???

Dlaczego politycy nie ruszą Funduszu Alimentacyjnego? 

 


niedziela, 7 grudnia 2014

ogłoszenie wyroku - czwarta sprawa karna za niealimentację

Zaraz po przerwie sąd ogłosił wyrok.

Magdalena była bardzo zaskoczona, ale chyba bardziej zaskoczony był sam oskarżony.

Został uznany za winnego i z mocy art. 209 par. 1 k.k. skazany na karę jednego roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności - BEZ ZAWIESZENIA KARY.

Radość jest przedwczesna, nie tak od razu, to nie USA, gdzie od razu z sądu osoba skazana zostaje przewieziona do zakładu karnego  (to Magdalena oglądała ostatnio w tv - wyrok za znęcanie się nad zwierzakiem, kobieta została skazana i od razu zabrana do więzienia, prosto z sądu, nikt się nie cacka z przestępcami !)

W Polsce z dłużnikami alimentacyjnymi i nie tylko jest inaczej:

Jak tylko wyrok się uprawomocni, jeśli żadna ze stron nie wniesie apelacji oczywiście - może zostać zarządzone wykonanie kary.

 Kiedy to będzie, nikt nie wie.

 Jeśli sąd penitencjarny będzie łaskawy - to skazany znów wyjdzie w połowie zasądzonej kary, czyli posiedzi tylko miesiąc dłużej niż ostatnio....





A oto fragmenty z uzasadnienia wyroku:

"Oskarżony był dotychczas sześciokrotnie karany, w tym trzy razy za występek z art. 209 par. 1 k.k. (czyli za niepłacenie alimentów!). Sam oskarżony przyznał bowiem, iż nie ubiegał się o stałe zatrudnienie, zadowalając się relatywnie niskim, nieregularnym dochodem z prac dorywczych, o charakterze sezonowym. (...) 

W świetle powyższych dowodów bezspornym pozostaje, iż oskarżony, będąc osobą zdrową, podejmując zatrudnienie i osiągając z tego tytułu dochód, dysponując kwalifikacjami zawodowymi umożliwiającymi lepiej płatną pracę, NIE UCZYNIŁ NAJMNIEJSZYCH STARAŃ, by choć w części wywiązać się z nałożonego obowiązku alimentacyjnego, obarczając tym obowiązkiem w całości ich matkę. 

Uchylanie się przez oskarżonego naraziło dzieci na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb, w tym związanych z szeroko pojętą edukacją i stwierdzonymi schorzeniami, które to koszty spoczywały w pełni na oskarżycielce posiłkowej.

Powyższe zaniechanie oskarżonego, prezentujące brak jakiegokolwiek poczucia odpowiedzialności za los dzieci, pomimo obiektywnych możliwości realizacji ciążącego na nim obowiązku choćby w części, uznać należy za REZULTAT JEGO ZŁEJ WOLI, NOSZĄCY ZNAMIONA UPORCZYWOŚCI, nie zaś za konsekwencję obiektywnych i niezależnych od wymienionego przyczyn. 

K.B. działał umyślnie, mając świadomość ciążącego na nim obowiązku alimentacyjnego i świadomie go lekceważąc. 

STOPIEŃ JEGO WINY NALEŻY WIĘC UZNAĆ ZA ZNACZNY.

Analogicznie należy ocenić stopień SPOŁECZNEJ SZKODLIWOŚCI przypisanego oskarżonemu występku. 

Jako okoliczności obciążające potraktowano w szczególności:
  1. zaniechanie łożenia choćby symbolicznych kwot na rzecz dzieci przez okres jednego roku, 
  2. brak jakiegokolwiek zainteresowania małoletnimi, także w formie zasądzonych kontaktów, 
  3. przenoszenie obowiązku alimentacyjnego na własnych rodziców, dodatkowo zmuszonych do utrzymywania jego samego w okresach pobytu w P, 
  4. a także uprzednią trzykrotną karalność za to samo przestępstwo.
Nie sposób zatem dopatrzeć się po stronie oskarżonego szczególnych okoliczności łagodzących, poza formalnym przyznaniem się do winy. "





poniedziałek, 1 grudnia 2014

Czwarty sprawa karna - przebieg w sądzie

Ten dzień zaczął się bardzo wcześnie, bo o czwartej nad ranem. 



Magdalena wraz z dziećmi wyruszyła w podróż do sądu oddalonego o ponad 200 km po sprawiedliwość. Gdy wyruszali, było jeszcze ciemno i mglisto, a dzieci wkrótce zasnęły na tylnym siedzeniu.

W sądzie stawił się oskarżony wraz ze swoimi rodzicami w charakterze świadków oraz Pani Prokurator. 
Na początku rozprawy Sędzina zaproponowała rok bezwzględnej kary więzienia tzn. bez zawieszenia wyroku, ale szanowny tatuś nie zgodził się, zażądał przeprowadzenia postępowania sądowego, przesłuchania świadków, pewien, że się wybroni.



Sprawa dotyczyła niepłacenia alimentów za okres roku - zaraz po rozpoczęciu okresu dozoru kuratora z poprzedniego wyroku. Za to niepłacenie to on już właściwie miał odwieszony wyrok i wykonaną karę w połowie - bo przecież po sześciu miesiącach wypuścili go z więzienia, nie odsiedział roku. 

Strasznie pokręcona ta sytuacja, Magdalena nie jest prawnikiem (choć blisko jej do tego ;), ale skoro sądy i prokuratury dopuściły do tego procesu to chyba jest to możliwe.

W każdym razie na początku oskarżony został przesłuchany przez sąd, panią prokurator i Magdalenę. Przyznał się do niepłacenia,  tłumaczył, że pracował w stolicy i w miejscowości swoich rodziców, trochę tu, trochę tam, przeważnie po pięć godzin dziennie, co drugi dzień, zarabiając po 1000-1200 zł miesięcznie.

Och, jaki on biedny, może sąd się ulituje... No i do tego ma problemy z alkoholem, przez to zwalniali go z pracy. 
A terapia AA? Nie, no skądże, po co? Nie uczęszcza, nie zamierza, jego to nie dotyczy, od tygodnia nie pije przecież... 

najsmaczniejszy fragment z protokołu to  "Nie szukałem pracy w swoim zawodzie, nie uczestniczyłem w kursach podnoszących kwalifikacje. Ja nigdy nie pracowałem w wyuczonym zawodzie. Nie pamiętam czy w okresie objętym zarzutem byłem zarejestrowany w urzędzie pracy, nie byłem obłożnie chory."  

Potem sąd odczytał zeznania Magdaleny z przesłuchania na komisariacie sprzed roku !, a potem zeznawała sama Magdalena:  

 "Ja wielokrotnie składałam wnioski o aktywizację zawodową dłużnika, prawie co miesiąc kontaktuję się z komornikiem. Od października 2012 jestem w stałym kontakcie z kuratorem sądowym.Był problem z egzekucją należności przez zmianę miejsca pobytu przez oskarżonego i podawanie fałszywego adresu zamieszkania."

Następnie był pan kurator, w którego dozorze wiele osób pokłada nadzieje.

 Złudne nadzieje, bo jak się w sądzie okazało, kurator mylił się i co do okresu w jakim podjął dozór nad oskarżonym i jak się okazało nie miał żadnych, ale to żadnych możliwości bezpośredniego wpływu na zachowania oskarżonego. W niczym nie pomógł, aby aktywizować go zawodowo, aby kontrolować jego miejsca pracy, wysokość zarobków, spłacanie zaległości alimentacyjnych, leczenia AA - dosłownie NIC.

 Z zeznań wynikało, że panowie od czasu do czasu porozmawiali sobie - ale z tych rozmów absolutnie NIC nie wynikało. 

"W tym okresie, w którym pozostawał pod moim dozorem pan B. nie przedkładał żadnych dokumentów na okoliczność swego zatrudnienia, na ogól pracował w zakładach gospodarki leśnej, tak deklarował. Nie deklarował wysokości zarobków,nie wiem jakie zarobki faktycznie osiągał, były uzależnione od stawki godzinowej i ilości przepracowanych godzin."

Pytanie Drodzy Obywatele - PO CO JEST KURATOR ??? - skoro nic nie wie o swoim podopiecznym ???

To kto ma wiedzieć - wierzycielka, która wraz z dziećmi jest 200 km stamtąd??

 Jak się domyślacie ciąg dalszy był taki, że Magdalena nie wytrzymała i musiała zapytać kuratora o sens jego działań - ale sędzina sprowadziła ją "do parteru", czyli:


"Przewodnicząca poinformowała oskarżycielkę posiłkową po zadanie przez nią kolejnego pytania, dotyczącego sprawowania kontrolowania sprawowania dozoru, że nie jest to przedmiotem postępowania i w tym zakresie pytania będą uchylane."

Rodzice oskarżonego, którzy zostali wezwani w charakterze świadków, odmówili składania zeznań.

O czym to świadczy?

Trudno powiedzieć. Może mają dość spraw sądowych, a może wreszcie zmądrzeli i przejrzeli na oczy? Widzą, że to ich syn postępuje niewłaściwie, a oni utrzymując go dokładają swoją cegiełkę do tego zła. 

Przecież mogli stanąć na wokandzie i bronić go, nakłamać jakim to jest dobrym synem, jak im pomaga, jak jest potrzebny w gospodarstwie... ale nie, woleli nic nie mówić....




 

                 Po chwili przerwy sąd wezwał strony i ogłosił wyrok.