niedziela, 12 marca 2017

Czy uda nam się znaleźć porozumienie ?

"Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny ... "

Ile osób wypowiadając te słowa przysięgi małżeńskiej naprawdę zdaje sobie sprawę z ich treści i znaczenia ? 

Czy nauczono nas, że każdy członek rodziny jest ważny, a dla prawidłowego jej funkcjonowania nawet po rozstaniu rodziców - każdy ma zarówno prawa jak i obowiązki ?

Jak wiele jeszcze w tej kwestii jest do powiedzenia, 

jak wiele do uświadomienia i omówienia, 

można przekonać się oglądając jeden z ostatnich programów TVP Info Studio Polska

http://vod.tvp.pl/29138087/29461939

http://vod.tvp.pl/29138118/11032017-cz-2

"Ok. 10 mld zł wynosi suma niespłaconych świadczeń alimentacyjnych
Te pieniądze nie trafiają do dzieci z rozbitych rodzin. 
Dlaczego rodzice po rozstaniu nie chcą łożyć na swoje potomstwo? 
Czy problemem jest niedoskonałe prawo? 
W jaki sposób można je zmienić, aby zasądzone świadczenia były skutecznie egzekwowane?"

10 miliardów długu w rejestrach BIG to jedynie czubek góry lodowej.
To jest "jedynie" zadłużenie alimentacyjne wobec państwa – obligatoryjnie zgłoszone przez wszystkie gminy wypłacające świadczenie z funduszu alimentacyjnego, maksymalnie po 500 zł miesięcznie.
Skoro z miliona dzieci jedynie 30% otrzymuje świadczenia z funduszu alimentacyjnego,
to tylko ostrożne szacując można przyjąć, że zadłużenie wobec dzieci spoza kryterium dochodowego wynosi dwukrotność tej sumy.

Szacunki bardzo ostrożne, bowiem część z tych dzieci powinna otrzymywać alimenty w kwocie wyższej niż 500 zł – średnia statystyczna za ostatnie lata to około 700 zł na dziecko.

Kto zatem pomoże odzyskać co najmniej 30 miliardów zadłużenia wobec dzieci i i nas wszystkich - bo świadczenia z funduszu alimentacyjnego to przecież pieniądze z budżetu państwa - czyli nas obywateli, pracujących i uczciwie płacących podatki?


Problemów jest naprawdę dużo, 
a emocje, doznane krzywdy i zupełnie odmienne poglądy sprawiają, 
że trudno się porozumieć. 

Sprawą nadrzędną bowiem powinno być dobro dzieci.

Zgodnie z hierarchią potrzeb Maslowa dopiero po zaspokojeniu potrzeb podstawowych w zakresie pożywienia, ubrania, mieszkania można wejść na wyższy poziom zaspokajania potrzeby bezpieczeństwa, edukacji czy samorealizacji. 

http://www.naukowiec.org/wiedza/psychologia/piramida-potrzeb-maslowa_2796.html

Zaspokojenie podstawowych potrzeb małoletnich dzieci, które nie są jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie, należy zatem do obowiązków obojga rodziców. 







ALIMENTY - PŁACĘ BO KOCHAM SWOJE DZIECKO

Ta zasada powinna przyświecać wszystkim rodzicom, którym zależy na dobru ich dzieci. 

Dalszą kwestią są oczywiście potrzeby wyższego rzędu, kwestie zapewnienia odpowiedniej edukacji, wychowania, kultury, sportu - czyli samorealizacji młodego człowieka. 

Coraz częściej słychać głosy rodziców, którzy zamiast płacenia alimentów i uregulowania kontaktów z dziećmi, proponują wprowadzenie tzw. opieki naprzemiennej

Dziecko miałoby część tygodnia / miesiąca przebywać raz z jednym, raz z drugim rodziców - teoretycznie zniknąłby zatem obowiązek alimentacji i dłużników alimentacyjnych.

Mam co do tego rozwiązania wiele wątpliwości, i nie tylko o pieniądze bynajmniej tu chodzi:

Czy przeciętnego Polaka stać na to, aby wyprowadzić się z dotychczas wspólnie zamieszkiwanego domu / mieszkania i kupić / wynająć drugie - i to jak najbliżej. Przecież dzieci chodzą do jednego przedszkola czy szkoły, po południu mają zajęcia dodatkowe (angielski, sport, taniec itp. itd.) 

Pomysły jednego z panów w programie Studio Polska, że jeśli rodzice mieszkają 200 km od siebie, dzieci miałyby jeden rok mieszkać u jednego rodzica, jeden rok u drugiego są całkowicie absurdalne. Kwestie meldunkowe, kontynuacji opieki lekarskiej, ortodontycznej czy wreszcie pomysł zmieniania co rok szkoły i otoczenia, w którym funkcjonuje młody człowiek - nie mają na celu dobra dziecka. Tu chyba bardziej chodzi o kwestie władzy i tego czyje będzie na wierzchu.

Czy ktoś zrobił badania, zapytał dzieci w wieku przedszkolnym, szkolnym, nastolatków - co sądzą o takim rozwiązaniu ? Dziecko to nie worek kartofli, że można je dowolnie przerzucać z jednego adresu pod drugi, ma swoje humory, nastroje. Nastolatki nie chcą spędzać już tak wiele czasu z rodzicami, wybierając towarzystwo rówieśników.

Pomysłodawcy opieki naprzemiennej widzą tę sytuację idealistycznie - mam jednak mieszane uczucia, czy rodzice aby na pewno równo i sprawiedliwie podzielą się kosztami szkolnych obiadów, ubezpieczenia na życie, pokrywania kosztów szkolnych wyjść i wycieczek albo choćby ubrań czy obuwia. Czy jeden z rodziców celowo nie będzie unikał zakupów i "oszczędzał" na dziecku, po ciuchu licząc na to, że w przyszłym tygodniu to ten drugi rodzic kupi co trzeba.  Czy gdy jedno z rodziców zapisze dziecko na zajęcia dodatkowe czy płatne korepetycje, ten drugie nie będzie twierdził, że to niepotrzebne wydatki i wymysły ? 

Ten pomysł wart jest dalszych dyskusji, jednak potrzebuje konkretnych prawnych procedur w celu zapewnienia bezpieczeństwa ekonomicznego dzieci.

Co jednak zrobić w jakże licznych przypadkach , gdy mimo sądownie uregulowanych kontaktów oraz alimentów - jeden z rodziców całkowicie porzuca członków swojej "starej" rodziny. Nie dzwoni, nie odwiedza, w żaden inny sposób nie przejawia zainteresowania losem swoich dzieci, a także nie płaci alimentów.

Czy takiego kogoś można zmusić do miłości ?

Czy takiemu komuś powierzyć dzieci ? 

W zmianach prawnych nie możemy iść ze skrajności w skrajność - oczywiście alienowanie dzieci przez jednego z rodziców (gdy nie ma ku temu przesłanych związanych z zagrożeniem bezpieczeństwa czy życia małoletniego) jest rzeczą karygodną i godną potępienia.

I jest to kwestia w której - my rodzice - mimo dzielących nas różnic się zgadzamy.

Tak samo głośno jednak należy potępić dłużników alimentacyjnych

którzy umyślnie, z premedytacją, w akcie zemsty na byłym partnerze życiowym -

 nie płacą alimentów i okradają własne dzieci.

Dlatego proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany prawne - aby po trzech miesiącach niepłacenia alimentów możliwe było wszczęcie postępowania karnego oraz zamiana kary pozbawienia wolności na dozór elektroniczny (ale z przymusem pracy na rzecz odpracowania długu alimentacyjnego) - to zmiany w dobrym kierunku.

Największym nadal problemem jest przyzwolenie społeczne na niepłacenie alimentów.






4 komentarze:

  1. Brak opieki naprzemiennej generuje kilkadziesiąt tysięcy spraw sądowych rocznie, w tym także spraw alimentacyjnych, egzekucji komorniczych... Najwyższa pora zacząć rozmawiać o Dzieciach, "Dla Naszych Dzieci" aby nasze Dzieci rzeczywiście czuły się bezpiecznie, miały zapewnione stabilizację i oboje rodziców w jednym...
    Propozycja - 1) nadrzędna forma pieczy nad Dzieckiem to opieka naprzemienna.
    2) gdy opieka naprzemienna nie jest możliwa bo jeden rodzic nie chce lub nie może wychowywać własnego Dziecka - świadczenia alimentacyjne na Dziecko wyższe niż połowa kosztów utrzymania Dziecka np 75% z kontaktami rodzica z Dzieckiem, które nie będą utrudniane, a utrudnianie szybko i skutecznie penalizowane.
    3) gdy rodzic nieodpowiedzialny rezygnuje z także z kontaktów z Dzieckiem - 100% kosztów utrzymania Dziecka oraz szybkie i skuteczne penalizowanie za niepłacenie świadczeń alimentacyjnych i brak odpowiedzialności za rezygnację z wychowania, opieki i kontaktów z własnym Dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Problem techniczny, który uniemożliwia w wielu przypadkach opiekę naprzemienna to odległość zamieszkania. W Szwecji rozwiązano to w taki sposób iż rodzic, który wyprowadza się z dotychczasowego wspólnego miejsca zamieszkania (zgodnie z kpc miejscowość ) dalej niż 100 km ten automatycznie zrzeka się możliwości uzyskania opieki nad dzieckiem czy to naprzemiennej czy wyłącznej. W takim przypadku może ubiegać się o jak najszersze kontakty, które nie zaburza funkcjonowania szkolnego dziecka a w pełni zaspokoją potrzebę dziecka kontaktu z drugim rodzicem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za Wasze komentarze. Ile rodzin tyle przypadków, każdy jest inny, dlatego wydawanie wyroków z automatu nie jest najlepszą opcją, zawsze trzeba zbadać sytuację danego dziecka i jego rodziny. Inaczej będzie po rozstaniu rodziców w konkubinacie, a inaczej w sprawie rozwodowej małżonków. Inaczej u ludzi żyjących za najniższą krajową, a zupełnie inne rozwiązania u ludzi żyjących za pięć średnich krajowych... Inaczej, gdy jet jedno dziecko, a inaczej gdy jest ich troje czy więcej, inaczej gdy jest niemowlę, a odmiennie gdy nastolatek, który sam ma już wiele do powiedzenia. Przykłady można by mnożyć - ale tam, gdzie powodem rozstania była przemoc w rodzinie lub patologie typu alkoholizm, narkomania, zaniedbania - wszelkie "automaty" przy wydawaniu wyroków będą złym rozwiązaniem dla dzieci. Dobrze, że sądy nie ograniczają już obligatoryjnie praw rodzica, z którym dziecko nie mieszka, lecz przechylanie szali o 180 stopni w kierunku opieki naprzemiennej przy tej ilości rozwodów z powodu przemocy w rodzinach jest bardzo niebezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, wielu ojcow, ktorzy byli dobrymi rodzicami, po rozstaniu z zona zmienia sie w potworow dla wlasnych dzieci. Ja mialam krytyczna sytuacje. Odeszlam od meza z 300 zl w portfelu, nie mam rodziny, mam male dziecko. Zatrzymalam sie u kolezanki. Ta pozyczyla mi na porade prawnika. Wybralam pana Barłomieja z Legaleo, bo jest znany od takich spraw rodzinnych, o alimenty, rozwodowych. Dzieki niemu uniknelam wielu problemow. Dostalam alimenty na dziecko, ktore byly zabezpieczone na czas rozprawy, dzieki czemu pierwsze 3 miesiace po odejsciu od meza byly bardzo ciezkie (czesto niedojadałam), ale potem juz bylo coraz lepiej. Maz ukrywal majatek, chcial jak najnizszych alimentow, nie kontaktowal sie z dzieckiemm, a ja nie mialam przedszkola dla dziecka, by nawet zaczac szukac pracy. Szkoda gadac... dobrze, ze to juz poza mną

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są mile widziane :)
Cenię konstruktywną krytykę. Nie lubię spamu.
Będę więc kasować komentarze, które są:
obraźliwe,
niezwiązane z tematem wpisu,
napisane jedynie po to, by zareklamować jakąś stronę.